Kto się boi synodu?
04 lutego 2022
Synod o synodalności powoli nabiera rozpędu pośród nadziei i obaw: kogo Kościół powinien słuchać i czy rzeczywiście wysłucha wszystkich?
Kto się boi synodu?

Synod o synodalności powoli nabiera rozpędu pośród nadziei i obaw: kogo Kościół powinien słuchać i czy rzeczywiście wysłucha wszystkich?

Tytuł nieco prowokacyjny, bo tak naprawdę ciągle jeszcze wiedza o tym, czym ma być synod jest niewielka i zainteresowanie wśród świeckich jest adekwatne do wiedzy. A jeśli już jest, to związane głównie z tym, co się słyszy i czyta na temat niemieckiej drogi synodalnej.

Zaczęło się w Niemczech
Przypomnijmy, że Kościół katolicki w Niemczech, znajdujący się w kryzysie z powodu malejącej liczby wiernych, a także skandali seksualnych, pragnie wprowadzić zmiany i próbuje to robić w formie drogi synodalnej. I ową drogę synodalną podzielono tam na cztery fora robocze zajmujące się następującymi tematami: podział władzy w Kościele, możliwość kapłaństwa kobiet, sensowność celibatu i możliwość zmian w katolickiej etyce seksualnej. Część niemieckich biskupów i świeckich jest przekonana, że wybrany format rozmów (nieznany w Kodeksie Prawa Kanonicznego, gdzie mowa jedynie o synodach, na których głos decydujący mają biskupi) może być modelowy dla całego Kościoła powszechnego. Już sam dobór tematów, a także docierające informacje o stawianych tam postulatach, bardzo podnoszą temperaturę rozmów o drodze synodalnej.
Papież Franciszek napisał na ten temat „List do pielgrzymującego ludu Bożego w Niemczech”, w którym przestrzegł niemieckich katolików przed podejmowaniem nieprzemyślanych kroków i zalecił „trzymanie się Ewangelii, która zawsze powinna być głównym kryterium podejmowanych działań”. Zwrócił też uwagę na pokusę działania w pojedynkę „Ilekroć jakaś wspólnota kościelna próbuje samodzielnie rozwiązać problem, (...) kończy się to tym, że zło, które chce się przezwyciężyć, dodatkowo się nasila i utrzymuje jeszcze dłużej”. Jak się okazało, w liście od papieża każdy odczytał to co chciał: przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec kardynał Reinhard Marx ocenił ten list jako „zachętę”, przewodniczący Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich (ZdK) Thomas Sternberg dostrzegł w liście „wezwanie, aby iść w Niemczech drogą razem ze wszystkimi wiernymi”, Thomas Schueller, ekspert w zakresie prawa kanonicznego z Muenster, dostrzegł w nim zachętę do kroczenia synodalną drogą, ale też troskę, aby proces ten nie wymknął się spod kontroli, zaś wikariusz generalny diecezji w Ratyzbonie Michael Fuchs uznał, że po liście papieża Franciszka synodalna droga reform „nie może przebiegać tak, jak ją zaplanowano, ani pod względem formy, ani treści”. Po czym Niemcy poszli dalej swoją drogą.
A papież Franciszek ogłosił XVI Plenarny Synod Biskupów w Kościele katolickim na temat synodalności („Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja”), który rozpoczął się 9 października w Rzymie, 17 października w Kościołach lokalnych i zakończy się zgromadzeniem w Rzymie w 2023 roku.

O co chodzi w synodalności?
Szczerze mówiąc to są pewne problemy z precyzyjnym zdefiniowaniem synodalności. Jak możemy przeczytać w „Dokumencie przygotowawczym XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów” chodzi o to, aby „idąc razem i wspólnie zastanawiając się nad przebytą drogą, Kościół mógł nauczyć się na podstawie tego, czego doświadczy, jakie procesy mogą mu pomóc w przeżywaniu komunii, w realizowaniu uczestnictwa, w otwarciu się na misję”. Ma się to dokonać poprzez słuchanie bez uprzedzeń, zabieranie głosu z odwagą i jasnością, a także dialog Kościoła ze społeczeństwem i innymi wyznaniami chrześcijańskimi. W ten sposób uaktywni się pewien dynamizm, który pozwoli zebrać owoce nawrócenia synodalnego istotne dla życia Kościoła. Oto najważniejsze z nich: upamiętnianie, w jaki sposób Duch Święty prowadził drogę Kościoła w historii i wzywa nas dzisiaj, abyśmy byli razem świadkami Bożej miłości; przeżywanie tego procesu kościelnego opartego na uczestnictwie i włączeniu, który da wszystkim – zwłaszcza tym, którzy z różnych powodów znajdują się na marginesie – możliwość wypowiedzenia się i bycia wysłuchanym, by przyczynić się do budowania ludu Bożego; dostrzeganie i docenienie bogactwa i różnorodności darów i charyzmatów, którymi Duch Święty obdarza w wolności, dla dobra wspólnoty i całej rodziny ludzkiej; doświadczanie sposobów uczestnictwa w wypełnianiu odpowiedzialności za głoszenie Ewangelii i zaangażowania w budowanie świata piękniejszego i lepszego do zamieszkania; analizowanie tego, jak w Kościele przeżywana jest odpowiedzialność i władza oraz struktur, za pomocą których się to odbywa, ujawniając i dążąc do skorygowania stereotypów i wypaczonych praktyk, które nie są zakorzenione w Ewangelii; wzbudzanie zaufania do wspólnoty chrześcijańskiej jako wiarygodnego podmiotu i rzetelnego partnera na drogach dialogu społecznego, uzdrowienia, pojednania, integracji i uczestnictwa, odbudowy demokracji, krzewienia braterstwa i przyjaźni społecznej; odnowienie relacji między członkami wspólnot chrześcijańskich, jak również między wspólnotami, a innymi grupami społecznymi, np. wspólnotami wyznawców innych religii i wyznań, organizacjami społeczeństwa obywatelskiego, ruchami ludowymi itp.; wsparcie w docenianiu i przyswajaniu owoców ostatnich doświadczeń synodalnych na poziomie powszechnym, regionalnym, krajowym i lokalnym.

Czy jest się czego obawiać?
Być może kogoś znużyło czytanie tych wszystkich oczekiwanych owoców synodu, ale uczyniłem to celowo, ponieważ jedną z obaw, jakie się często podnosi wobec rozpoczynającego się procesu synodalnego jest właśnie oskarżenie, że tak naprawdę wszystko jest już dokładnie zaplanowane, czyli że chodzi o takie postulaty jak kapłaństwo kobiet, zniesienie celibatu, błogosławienie par homoseksualnych itp., które chce się wprowadzić i właśnie po to ma być owo wsłuchiwanie się bez uprzedzeń, aby to usprawiedliwić. To poważne oskarżenie, które póki co nie znajduje potwierdzenia w faktach i oczekiwanych owocach. Chyba, że chcemy się uczepić zdania: „Wspólne zmierzenie się z tym pytaniem wymaga od nas wsłuchania się w Ducha Świętego, który jak wiatr „wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża” (J 3,8), pozostając otwartymi na niespodzianki, jakie z pewnością przygotuje nam On po drodze”. I interpretując owe „niespodzianki” w tym duchu.
W dokumencie przygotowawczym wymieniono dziesięć kwestii, które należy pogłębić w procesie synodalnym. Spośród tych kwestii niektórych niepokoi choćby kwestia słuchania, przy której stawia się pytania: „Jaką przestrzeń ma głos mniejszości, odrzuconych i wykluczonych? Czy potrafimy zidentyfikować uprzedzenia i stereotypy, które utrudniają nam słuchanie? W jaki sposób wsłuchujemy się w społeczny i kulturowy kontekst, w jakim żyjemy?” Krytycy utrzymują, że mamy słuchać Chrystusa i głosić Jego naukę, a nie wprowadzać do nauczania ludzkie postulaty rozmywające Ewangelię. Sporą trudnością jest też dla wielu kwestia konsultacji z innymi wyznaniami chrześcijańskimi. W dokumencie czytamy: „Dialog między chrześcijanami różnych wyznań, zjednoczonymi przez jeden chrzest, zajmuje szczególne miejsce w procesie synodalnym. Jakie relacje utrzymujemy z naszymi braćmi i siostrami innych wyznań chrześcijańskich? Jakich obszarów one dotyczą? Jakie owoce wynieśliśmy z tego „podążania razem”? Jakie są trudności?” Podnoszone są w tym kontekście obawy przed protestantyzacją katolicyzmu, zwłaszcza że Sekretarz Generalny Synodu Biskupów kard. Mario Grech oraz szef Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, kard. Kurt Koch wystosowali wspólny list skierowany do Episkopatów na całym świecie, w którym podkreślają, że proces synodalny musi mieć wymiar ekumeniczny na każdym etapie, również lokalnym. Zasugerowali oni, aby biskupi diecezjalni wspomagani przez zespół ds. konsultacji synodalnej sporządzili listę „głównych wspólnot chrześcijańskich” i zaprosili ich liderów do wzięcia udziału w procesie synodalnym. Liderzy poinstruowani o procesie synodalnym powinni wyznaczyć delegatów, a ci zachęcani są do dyskusji i „nadsyłania pisemnych przemyśleń na temat zawartej ankiety w dokumencie przygotowawczym”. Ich uwagi powinno się uwzględnić w dokumentach powstających na poziomie lokalnym, które następnie trafią do Episkopatu.
Wreszcie pewnych obaw nie ukrywają również środowiska związane z rytem nadzwyczajnym, które jeszcze próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości związanej z administracyjnym uporządkowaniem ich duszpasterstwa przez papieskie motu proprio Traditionis custodes. Ale też wyrażają nadzieję, że skoro słuchanie jest tak ważnym elementem synodu, to może również ich racje zostaną wysłuchane.
Będziemy się temu przyglądać i opisywać wszystko na naszych łamach.

ks. Andrzej Antoni Klimek