
Autorka wyjawiła, że pierwsza myśl o napisaniu książki pod takim tytułem błysnęła jej w głowie kilkanaście lat temu. - Byłam wtedy po raz pierwszy na Placu Świętego Józefa, stałam przed pomnikiem św. Jana Pawła II i przyglądałam się tej ścianie placu, którą tworzą zabudowania pojezuickie. Kiedy mój wzrok odkrył tabliczkę z napisem „Plac Św. Józefa” pomyślałam, że ta nazwa to świetny tytuł. Nie miałam pojęcia o czym miałaby opowiadać, czy miałaby być powieścią, czy reportażem czy pracą historyczną. Zrobiłam nawet zdjęcie tej tabliczce na murze. Mijały lata, cały czas pamiętałam o tamtym zdarzeniu, ale pomysłu na książkę nie było – wspominała pani Aleksandra.
Zaznaczyła, że decyzję o napisaniu tej książki podjęła po stworzenia pierwszego scenariusza do filmu „Opiekun”. - Od razu wiedziałam, że będzie to opowieść o tym placu przez pryzmat tego świętego. Tytuł pierwszego scenariusza do filmu brzmiał „Plac św. Józefa” i był historyczną panoramą kultu św. Józefa w Kaliszu. Wersja ta nie została jednak zaakceptowana. Głównie z powodu ogromnych kosztów produkcji, jakie by generowała. Projekt wymagał bardzo wielu rekonstrukcji historycznych – mówiła autorka, która dodała, że pierwszy scenariusz spodobał się jednak ks. prał. Jackowi Plocie, który wnikliwie go przeczytał i zasugerował, żeby jednak jakoś go wykorzystać, coś z niego zrobić. - Postanowiłam więc napisać tzw. książkę hybrydową, czyli połączenie dokumentu z fikcją literacką. Nigdy czegoś podobnego nie robiłam, ale w tym wypadku naprawdę nie widziałam innej możliwości. W efekcie każdy rozdział składa się z dwóch opowieści: historycznej/dokumentalnej i fikcyjnej. Bohaterami części powieściowych są wielkie postacie historyczne, które miały coś wspólnego z tytułowym placem i terenem, którym stał się nim w 1818 r. Między innymi to słynny sołtys Stobienia i jego synowie, ojciec Kordecki, Adam Asnyk i jego ojciec Kazimierz, Tadeusz Kulisiewicz, czy wreszcie artysta, spod ręki którego wyszedł cudowny obraz Świętej Rodziny – opowiadała pisarka.
Autorka podkreśliła, że połowę materiałów pozyskała pisząc już wspomnianą pierwszą wersję scenariusza filmowego. Później jednak dotarła do bardzo wielu kolejnych. - W domu, przy biurku, miałam dwie stare skrzynie pełne książek i opracowań historycznych dotyczących Kalisza, z przedwojennymi mapami miasta i zdjęciami miasta włącznie. Wśród tych książek były nawet „Noce i dnie”, bo nawet wymyślona przez Marię Dąbrowską pani Barbara Niechcic przebiega przez strony rozdziału o zniszczeniu Kalisza w 1914 r. Na kilka późniejszych książkowych wątków nakierował mnie też ks. kustosz Jacek Plota – wyjawiła Aleksandra Polewska-Wianecka.
Przed rozpoczęciem pracy nad książką ks. prał. Jacek Plota oprowadził panią Aleksandrę po placu i opowiedział mnóstwo związanych z nim historii. Jedna z nich dotyczyła rozstrzelania ks. Romana Pawłowskiego w 1939 r. - Kiedy o tym pisałam ze zdumieniem odkryłam, że kapłan ten był katechetą małej siostry Faustyny, on udzielił jej I Komunii Świętej, on wysłuchał jej pierwszej spowiedzi. Ks. prałat Plota opowiedział mi też o rosyjskiej cerkwi, którą po odzyskaniu niepodległości rozebrano, o pomniku Strzelców Kaniowskich, czy wreszcie o pielgrzymce Jana Pawła II do św. Józefa – podkreślała pisarka.
W czasie II wojny światowej plac został nazwany imieniem Adolfa Hitlera. - Tylko naziści odważyli się zmienić nazwę placu. Nawet komuniści się na to nie zdobyli. W czasie okupacji na placu odbywały się rozmaite uroczystości i akademie. Zachowały się zresztą zdjęcia jednej z nich. Plac bogato udekorowany był flagami ze swastyką, a całą przestrzeń wypełniały dzieci i młodzież z organizacji nazistowskich. Okupanci krótko po zajęciu miasta wysadzili też w powietrze zapomniany dziś przez mieszkańców pomnik 29 Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich, który odsłonięto na placu w 1937 r. - powiedziała pani Aleksandra.
Kontynuując ten wątek stwierdziła, że Niemcy dopuścili się ogromnego okrucieństwa odbierając Polakom wstęp do św. Józefa, a jego plac przemianowując na Adolf Hitler Platz. - Nazwisko Hitlera było zastrzeżone dla miejsc najbardziej prestiżowych w miastach. Mogli nazwać nim Rynek, ale doskonale wiedzieli, że jeśli nazwą imieniem Führera miejsce, które jest duszą Kalisza, ugodzą mieszkańców w najczulszy punkt. Zniszczą ich morale. Wspaniałe jest to, że nie tylko go nie zniszczyli, ale że w końcu lat 40. XX wieku na ten plac Platz” przybyli po raz pierwszy dachauowczycy, czyli świadkowie i jednocześnie uczestnicy największego cudu św. Józefa, cudu uwolnienia z obozu koncentracyjnego w Dachau. Jarzmo zostało złamane. Św. Józef nie tylko wygrał, ale wręcz zatriumfował – zaakcentowała pisarka.
Spotkanie było okazją do uhonorowania Aleksandry Polewskiej-Wianeckiej odznaczeniem diecezjalnym jakim jest Pierścień Świętego Józefa. W imieniu biskupa kaliskiego Damiana Bryla pierścień wręczył ks. prał. Jacek Plota, kustosz Narodowego Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu.
Na spotkaniu obecny był także Mariusz Hertmann, który jest autorem zdjęcia wykonanego 20 lat temu na placu przed kaliską bazyliką, gdzie kilka dni po śmierci papieża Jana Pawła II tłumy ludzi uczestniczyły w Eucharystii. Zdjęcie zdobi okładkę książki.
Ewa Kotowska-Rasiak/KAI